Uff... Wydarzenia nabrały takiego tempa, że nawet nie miałam chwili usiąść i tego podsumować.
Tak więc:
1. w kwestiach biurokratycznych poszło dość sprawnie. Kierownik oświadczenie dla nadzoru wydał, pozwolenie się uprawomocniło (nie miało wyboru), dziennik budowy dostaliśmy. Termin z nadzoru mija 2 marca...
2. w kwestiach budowlanych trochę się - niestety - opóźniło. Dostaliśmy listę materiałów od majstra i sukcesywnie kupujemy. Mamy już: pustaki 25 Leiera (4,30 zł za sztukę), cegła modularna (1,9 zł za sztukę), cegła pełna (1 zł za sztukę), wapno (440 zł za tonę), cement (400 zł za tonę), papa (7,2 zł za metr kw), gwoździe (5 zł za kg), drut 12 i 16 (1800 za tonę) i pręty 6 gładkie (2000 za tonę).
O ile zakupy szły nam całkiem dobrze, o tyle problem pojawił się, gdy majster przyjechał obejrzeć działkę. Okazało się, że najpierw będzie trzeba zrobić drogę - w przeciwnym wypadku żadne materiały nam do domku nie dojadą. I takim oto sposobem czeka nas nieplanowany wydatek 8000 zł...
Ale jest też plus. Majster od drogi zapewnia, że wyrobi się z nią do końca tygodnia, więc właściwe budowanie powinno się opóźnić jedynie o tydzień. Chyba, że pogoda będzie miała inne plany.
Aha! A na wtorek umówiliśmy się z geodetą na tyczenie.
niedziela, 28 lutego 2010
środa, 3 lutego 2010
Uwaga! Uwaga! Pragnę coś ogłosić! (w tle słychać werble) ... Odebraliśmy POZWOLENIE NA BUDOWĘ! Tak, pozwolenie! Dziękuję za gratulacje. Naprawdę dziękuję. Kwiaty? Dla nas? Oh, nie trzeba było!
Żeby jednak nie przesłodzić, to już piszę na czym polega haczyk (zawsze jakiś jest). Procedura wygląda tak:
1. trzeba osobiście odebrać pozwolenie (żeby nie było za prosto to wystawiane są osobne na każdego z inwestorów, więc muszą się stawić oboje, ewentualnie przygotować upoważnienie)
2. za dwa tygodnie trzeba te pozwolenia SPOWROTEM przynieść do urzędu, żeby raczyli podbić, że już się uprawomocniły (jakby sobie nie mogły tam spokojnie leżakować przez ten czas) i wydali dziennik budowy
3. załatwić oświadczenie kierownika budowy, że się podejmuje kierowania
4. z tymi nowymi szpargałami jechać do nadzoru budowlanego i się zarejestrować
5. po 7 dniach od rejestracji można wreszcie wjeżdżać koparką...
Więc jeszcze trzy tygodnie i teoretycznie możemy zaczynać...
Żeby jednak nie przesłodzić, to już piszę na czym polega haczyk (zawsze jakiś jest). Procedura wygląda tak:
1. trzeba osobiście odebrać pozwolenie (żeby nie było za prosto to wystawiane są osobne na każdego z inwestorów, więc muszą się stawić oboje, ewentualnie przygotować upoważnienie)
2. za dwa tygodnie trzeba te pozwolenia SPOWROTEM przynieść do urzędu, żeby raczyli podbić, że już się uprawomocniły (jakby sobie nie mogły tam spokojnie leżakować przez ten czas) i wydali dziennik budowy
3. załatwić oświadczenie kierownika budowy, że się podejmuje kierowania
4. z tymi nowymi szpargałami jechać do nadzoru budowlanego i się zarejestrować
5. po 7 dniach od rejestracji można wreszcie wjeżdżać koparką...
Więc jeszcze trzy tygodnie i teoretycznie możemy zaczynać...
Subskrybuj:
Posty (Atom)