środa, 3 lutego 2010

Uwaga! Uwaga! Pragnę coś ogłosić! (w tle słychać werble) ... Odebraliśmy POZWOLENIE NA BUDOWĘ! Tak, pozwolenie! Dziękuję za gratulacje. Naprawdę dziękuję. Kwiaty? Dla nas? Oh, nie trzeba było!

Żeby jednak nie przesłodzić, to już piszę na czym polega haczyk (zawsze jakiś jest). Procedura wygląda tak:
1. trzeba osobiście odebrać pozwolenie (żeby nie było za prosto to wystawiane są osobne na każdego z inwestorów, więc muszą się stawić oboje, ewentualnie przygotować upoważnienie)
2. za dwa tygodnie trzeba te pozwolenia SPOWROTEM przynieść do urzędu, żeby raczyli podbić, że już się uprawomocniły (jakby sobie nie mogły tam spokojnie leżakować przez ten czas) i wydali dziennik budowy
3. załatwić oświadczenie kierownika budowy, że się podejmuje kierowania
4. z tymi nowymi szpargałami jechać do nadzoru budowlanego i się zarejestrować
5. po 7 dniach od rejestracji można wreszcie wjeżdżać koparką...

Więc jeszcze trzy tygodnie i teoretycznie możemy zaczynać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz