niedziela, 21 marca 2010

Wreszcie (wiosna) pojawiła się szansa na w miarę regularne roboty budowlane. Zasypaliśmy fundamenty - znów z nieocenioną pomocą rodziny, która nagle - nie wiedzieć skąd - wytrzasnęła koparkę i ziemię z jakiejś innej budowy. W efekcie coś, co mogłoby (w bardzo pesymistycznej wersji) kosztować nas 960 zł, wyszło 210 zł!
Nieoceniona przy zasypywaniu okazała się zwłaszcza koparka, bo przerzucanie ziemi łopatą bynajmniej do najprzyjemniejszych rozrywek nie należy. O czym doskonale świadczy syndrom dnia następnego - ból pleców.

W poniedziałek znów wkracza firma - będzie zagęszczanie, układanie rur do wody i kanalizacji i wylewanie ślepej wylewki (ale to już chyba we wtorek).

A tutaj obiecane zdjęcia z wylewania fundamentów:

Cześć I - wylewanie w ziemi:
Część II: już wylana góra w szalunku

W międzyczasie złożyliśmy też wniosek o zmianę warunków przyłącza energetycznego. Początkowo mieliśmy przyznane napowietrzne, ale zdecydowaliśmy, że będzie prościej z ziemnym. Zwłaszcza, że istnieje większe prawdopodobieństwo, że na drugi wariant zgodzi się sąsiad. Poza tym oto parę "plusów" ziemnego:
- początkowo kosztuje o 20 zł więcej za kW, ale
- przy napowietrznym trzeba kupić od zakładu energetycznego skrzynkę (500 zł) i zapłacić im za jej montaż,
- przy napowietrznym skrzynka jest twoja, czyli w całości za nią odpowiadasz, jak się coś zepsuje to sam kupujesz rzeczy do wymiany, a potem jeszcze płacić ZE za wymianę, bo nie wolno ci samemu zdjąć plomby,
- przy ziemny skrzynka jest ich i tylko informujesz ich o awarii, a oni już mają obowiązek wszystkim się zająć.

Złożyliśmy też wniosek o pozwolenie na przeprowadzenie pod drogą gminną przyłącza wodociągowego. I przy okazji absurd (pojawiał się już kilkakrotnie, więc wreszcie czas, żeby o nim napisać) - żeby złożyć taki wniosek trzeba mieć wypis z rejestru gruntów dla działki i drogi. Każdy z nich kosztuje 3,60 zł i otrzymuje się go w pokoju nr 12, czyli dokładnie za ścianą pokoju nr 11, gdzie siedzą inwestycje drogowe. Puenta - rozumiem, że urzędników przerasta przygotowanie takiego systemu, w którym ja składam wniosek z wyszczególnionymi numerami działki i drogi, a oni w odpowiednim systemie komputerowym sprawdzają sobie pozostałe dane... To może nastręczać im naprawdę wielu problemów...

Jak już jesteśmy przy absurdach to na świeżo proponuję jeszcze jeden - odpis z księgi wieczystej jest ważny miesiąc. Po przepisaniu nam działki przez rodziców na wpisanie tego do ksiąg wieczystych czekaliśmy cztery miesiące - czyli skoro wprowadzenie jednej zmiany zajmuje im aż tyle, to dlaczego odpis jest ważny tylko miesiąc? Z naszego doświadczenia wynika, że aż tak szybko nie pracują...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz