Okna przyjechały, ale żeby nie było zbyt różowo, przyjechały z jednym problemem. Fabryka się machnęła i z niewiadomych powodów jedno okno balkonowe zrobiono nam z niskim progiem. Pan przekonywał, że to jest rarytas, bo za taką ekstrawagancję trzeba dopłacać 300 zł od okna, a my możemy mieć ją za free... Ale, po pierwsze - próg jest niski, czyli trzeba bardzo uważać z poziomem podłogi, po drugie, jest szary, czyli tak jakby... nie biały. Dlatego na jedno okno musimy jeszcze tydzień poczekać.
Energicznie ruszyła też instalacja elektryczna. Panowie wykuli sobie dziury pod kable jeszcze przed założeniem okien i w efekcie już dziś możemy się cieszyć prowizorycznie rozciągniętymi kablami :) Z pierwszych obliczeń wyszło nam około 80 punktów. Za punkt płacimy 60 zł.
Oto zdjęcia:
od strony wejścia:

od strony wykusza:

początki instalacji elektrycznej na przykładzie kuchni:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz