czwartek, 12 sierpnia 2010

Trochę upłynęło od ostatniego wpisu - zwłaszcza pieniędzy. Zapłaciliśmy:
- za całość okien - wyszło 13 700 zł,
- gazowni za wykonanie przyłącza - 5300 zł (ale o tym jeszcze za chwilę),
- i dokupiliśmy parę rzeczy do instalacji wodnej - 240 zł.

Jak będzie zaraz widać na załączonym zdjęciu przywieźli nam zaległe okno. Ściągnęliśmy też już taśmy ochronne z zewnątrz okien, ponieważ ponoć po miesiącu wystawienia na słońce folia zaczyna robić dziwne rzeczy i nie chce schodzić. Oto nasz uzupełniony front:


Teraz mała uwaga a'propos gazowni - zwróćcie uwagę, jak będziecie z nimi podpisywać umowę, na mały "lapsus". W naszej umowie gazownia w jednym punkcie stwierdza, że opłata za przyłącz zostanie uiszczona po wystawieniu faktury, co nastąpi po wykonaniu przyłącza. Już w następnym jednak sobie zaprzecza i domaga się zapłaty do 14 dni od podpisania umowy... Na moją nieśmiałą uwagę, że to się kupy nie trzyma, usłyszałam tylko: ano, tak to jakoś jest...

Jak już jesteśmy przy przyłączach, to jeszcze jedno: polecamy zrobienie próby powietrznej instalacji wodnej. My najpierw zrobiliśmy wodną i niby było ok, ale później powietrzna pokazała nam jeszcze dwa nieszczelne miejsca.

W ramach postępów robót zaczęliśmy w poniedziałek tynki. Zdecydowaliśmy się na tradycyjne - przekonało nas to, że są bardziej wytrzymałe i lepiej radzą sobie z wilgocią. Gipsowe kusiły nas tym, że ponoć nie trzeba na nie kłaść gładzi, ale okazało się, że znajomi, którzy je mają i tak gładź położyli, bo mimo wszystko idealnie nie było. Za robociznę z materiałem płacimy 20 zł od metra.
Oto magiczna maszyna do tynków:
i pierwsze efekty:

A na koniec jeszcze wejście w obecnym stanie:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz